niedziela, 29 czerwca 2014

BIGOS NA WAKACJACH

Prolog

Krzysztof był zmęczony życiem. Całe to doktoranctwo, bycie Romem, Polakiem wyzuło do cna resztki jego szczęścia i energii. Postanowił więc udać się na wakacje. Miał nadzieję odpocząć, wybawić się, może poznać bratnią duszę, albo przeżyć tylko jedno nocną przygodę. 

Wiedział, że to nie ma większego sensu, ponieważ studiował filozofię, tak jak zresztą nic w życiu tego sensu nie ma, ani nawet samo życie, albowiem vanitas wszystko. No bo po co komu wakacje, skoro i tak umrzemy. To tylko miód na rany, tymczasowa ulga od agonii, jaką jest życie. 
Pobędzie sobie w tych ciepłych krajach dwa może trzy tygodnie, i co? Będzie musiał wrócić na ten padół łez, a radosne chwile na Teneryfach będą tylko snem.

Rozdział I

Na zakończenie roku szkolnego Grażyna wybrała sukienkę z najgłębszym dekoltem. Musiałą przecież jakoś wyglądać dla Janusza. Na pewno będzie żałował, że kiedykolwiek został gejem.

Z pamiętnika Grażyny.

"Ja go kochałam, a on poszedł na lewo. Powinnam była go zmasakrować kiedy tylko go ujrzałam. Oddałam mu nawet swój kwiat."


Spotkali się wzrokami na korytarzu. Patrzyła na niego, a on na nią. Grażyna zatrzymała się w biegu. Tylko na moment. Spieszyła się w sumie do klasy, bo najwazniejszym acziwmentem dziś było odebrać świadectwo i spierdolić na melanż. Patrzyła na Janusza i czuła, że on jest wszystkim czego w tym momencie potrzebowała. Bo pomimo tego zakończenia, pomimo tych 2 miesięcy wolnego od tych tępych maniur, było jej troszkę smutno. Że zbyt wiele rzeczy potoczyło się trochę na lewo, trochę na prawo, ale nic do przodu. Trochę nie wiedziała czemu tak źle się czuje, więc jeden przytulaseq od Niego załatwiłby tĄ sprawĘ na pewno. Uśmiechnęła się troszkę z tego wszystkiego, ale na szczęście szybko oprzytomniała i pobiegła dalej. Nie zauważyła, że Janusz też na momencik się uśmiechnął. Bo chciał jej dać wszystko co ona chciała, żeby on jej dał. Ale nie mógł, oprzytomniał się nieco później niż Grażyna, ale to już było za późno. Przepadło. On był już po. Ach, cała Grazia. Ona dopiero co zaczynała, a Janusz już dawno po. Stał ze świadectwem w dłoni i nie wiedział co ze sobą zrobić. Pobiec za nią? Czy zostawić... Poczuł delikatne wibracje w kieszeni. 2 smsy. Jeden od mamy, a drugi od Grażyny. Chciał je natychmiast odczytać, lecz ten hałas mu nie pozwolił. Wyszedł na moment przed budynek, sięgnął po pierwszy tego dnia wyrób tytoniowy. Ale nie miał ognia. Podszedł do najbliższej palącej osoby i szturchnął ją lekko w ramię.
- Ej, masz może ognia? - Spytał potrzebujący Janusz.
Gdy ona się odwróciła, Janusz tak się zdziwił, że aż mu cała rama upadła na ziemię.
Ale o tym później.

piątek, 9 maja 2014

Rozdział IV

Grażyna obudziła się po 4 godzinach, Było już ciemno, ktoś trzymał ją za rękę. Skierowała swój zmęczony wzrok na ciemną postać siedzącą tuż obok jej niedoszłego łożu śmierci. Tak! To był ON! 
-Ale... Co Ty tu do chja pana robisz? - Wymamrotała, nie zważając na samą myśl tego, że ON tu jest!
-Jak ty się słodko uśmiechasz księżniczko ;) - odrzekł książe. 
-Och przestań, zawstydzasz mnie.
-Dlaczego chciałaś to zrobić? Kochanie! Napędziłaś mi niezłego stracha! Zamartwiałem się o Cb. Codziennie jadłem bigos, i...
-Widzę, pedale, przytyło Ci się... - Zauważyła spostrzegawcza Grażyna. Próbowała przypomnieć sobie jego imię... Kamil? Wojtek? Hubert? Damian? Oskar? Chj z tym...
-Słuchaj... - zaczęła Grażyna.
-Nie, poczekaj. Teraz ja mówię, co mi kwa przerywasz. Chodziłem z tamtą dziewczyną, bo miała hajs. Ja jestem spłukany. Mój tatko prowadził firmę, ale zbanruktował. Nie mam teraz na vansy!
-O chj... - skomentowała Grażyna
-No nie? Ale wiesz, ja jej nie kocham, to Ty ksienżniczko jesteś moja! I zawsze bd cb kc <3
Ale Grażyna nie była naiwna. Wiedziała, że Janusz wrócił do niej, gdyż bo tak się złożyło, że Grażynie napłynął hajs na konto. Dużo hajsu. Janusz musiał się jakoś o tym dowiedzieć.
-Ty gupi pedale. - zbulwersowała się niedoszła ofiara bigosu. -przecież wiem, że wróciłeś do mnie, bo mam hajs.
-Grażyna! Żartujesz sb chyba! Ja cb kc! Nwm nic o tym hajsie!
-Kłamiesz chju, nie wieże Ci.
-Ale naprawdę! Kotku!
-A sprdlaj. 
Janusz wyszedł. Smutał bardzo. Kciał bigosa, lecz wtem spotkał swoją byłą. 

czwartek, 8 maja 2014

Rozdział III

Chciała nawiązać luźną konserwację, więc powiedziała, co jej pierwsze przyszło do głowy:
-Cześć, co tu robisz? - spytała, starając się wyglądać luzacko.
-To mój dom.
-Aha, no tak. Więc co do tego bigosu, to co z nim?
-Jak to co?
-No czemu się tak zawstydziłeś, kiedy Cię z nim zobaczyłam?
Zaczerwienił się nieco.
-Jaki bigos? O czym Ty wgl do mnie rozmawiasz?
-No bigos. Jadłeś go.
-Kłamczysz. Nie przypominam sb żadnego bigosa.
-Dobra, jak nie chcesz, to nie mów. Łoteva.



Grażyna podjęła próbę samobujczom.
Wiedziała, że nie pozostało jej nic innego, jak tylko wziąć te tabletki i popić Kubusiem. Była na skraju załamania. Nie mogła znieść myśli, że nigdy więcej nie dostanie bigosu.
Dostała diagnozę: CUKRZYCA WĄTROBOWA TYPU BIGOS.Oznaczało to dla niej tylko jedno. Śmierć. Jej lowe miało inną dziewczyne na dodatek. Dowiedziała się przed chwilą, tak się właśnie złożyło. Jej życie naprawdę nie miało żadnego sensu. Słuchała teraz Kałena i doskonale wiedziała, że znów się zabije. 
-Niech no tylko stąd wyjdę! - Powiedziała do siebie Grażyna.
Wtem, nagle wbiegł lekarz, Grażyna nie zdawała sb sprawy z tego, że troszkę ogłuchła i wydarłą mordę na pół szpitala.
-CO TU SIEM DO KWY NĘDZY DZIEJE!? - powiedział wyjątkowo spokojny dziś lekarz.
-SPRDLAJ - odrzekła Grażyna i poszła spać.
-A CHJ CI W DPE. - powiedział lekarz i wyszł trzaskając drzwiami obrotowymi.

poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział II

Cytat z pamiętnika naszej bohaterki
"Płakałam. Jadłam bigos i wylewałam łzy. Zaczęłam się ciońć. Rzyletki brałam z temperówek. Mama pytała po co mi co chwile nowa temperuwka... Ona by nie zrozumiałaby... Nikt nie zrozumiałby. Rzycie jest cienszkie. Naprawdę nikt mnie nie koha. Drogi pamiętniczku... Czy kiedyś odnajdę swoje szczęście? Nwm. Rzegnaj okrótny świecie!"

Płakała, Ona naprawdę płakała. Kochała go mocno. Już. Choć się nie znali. To była miłość. Czy przeszkodzi im bigos? Nwm. Czy on ją kochał?Jedno jest pewne.

Był bigos. Skąd to wiem? Czy ja wiem... Nwm.

Gdy przyszła do domu, mama od razu kazała jej posprzątać pokój i się pouczyć.
-Nie będziesz mi mówić, co mam robić! Ja mam już 13 lat! Jestem dorosła! - zbulwersowała się.
-Ale masz jutro spr z majmy a nic nie umisz - odp. matka. 
-Dżizas, mamo, ty mnie nie ogarniasz wgl. Co ty wiesz o moim życiu?! Nic! Mam ważniejsze sprawy na głowie, niż jakaś majma... Idę na pole, podgrzej bigos, pa.
-Pa.
I poszła na pole.

Założyła słuchawki. Wsłuchała się w przekaz swojego ulubionego wykonawcy - Wielkiego Pikeja. Dałaby wszystko, żeby móc być na jego koncercie, gdzie wykonałby utwór "Jestę Bogię" razem z Eminemem. Ileż ona by dała... Marzyła też o spotkaniu z Nim... WTEM! Wpadła na Niego. To dziwne, bo przecież stała pod jego domem... Nie spodziewała się go tutej. Speszyła się nieco.



piątek, 2 maja 2014

ROZDZIAŁ I




Pewna dziewczyna chciała znaleźć swojego ksiencia. Lecz była bardzo skrzywdzona przez swojego byłego chłopaka... Była zraniona i nie potrafiła już kochać. Nie cięła się. Ale płakała i jadła bigos. Bigos koił jej wszystkie smutki, za każdym razem gdy pomyślała o Nim sięgała po bigos. Jej dni mijały szybko. Chodziła do 1 gim. Miała ciężkie życie. Nauczyciele wymagali od niej odrabiania zadań i nauki. Sprzeciwiała się temu. Nie chciała być jak wszyscy. Lecz pewnego dnia do jej szkoły przyszedł On. Był piękny. Miał rurki, vansy, grzywkę i nosił koszule w kratę. Od razu się w Nim zakochała. Ślepo w Niego zapatrzona nie usłyszała jak ten mówi do niej swoim cienkim głosem:

- Sorry, przesuniesz się? Zajmujesz cały korytarz.

Oprzytomniała i odrzekła:

- Co?

- Karate. Suń się. Spiesze się na lekcje.

- Ach... Tak, tak. Jasne.

Już Go kochała. Czuła, że to On. Ten Jedyny. Ale On zdawał się wgl nie być nią zainteresowany. Pewnie miał już jakiegoś lachona. Albo nawet kilka. Była zrozpaczona i odruchowo chciała sięgnąć po bigosa. Ale zjadła już cały na długiej przerwie! Zaczynała panikować. Jak mogła być tak głupia?! Jak mogła nie wziąć więcej bigosu na zaś?! I wtedy wpadła na genialny pomysł:

- Wiem! Podpierdolę bigos z kuchni! - Powiedziała do siebie w towarzystwie swoich koleżanek.

- Ocipiałaś?!

- Pojebało Cię?!

- Ty zdziro!

- Zamknij pizdę!

Skrytykowały ją. One nie rozumiejo.

- Bo to zwykłe gimby. - pomyślała.

Tolerują ostatkami sił jej wielką miłość do bigosu. Powiedziała im w sekrecie, a one nie powiedziały. Prawdziwe przyjaciułki! #BFF ;* #bestdayever #melansz #kc. Myślała jak zdobyć bigos... Poszła na stołówkę.

- Bry, psze pani, można bigos? - spytała się pełna nadziejii.

- Bigosu dzisiaj nie ma. Są ziemniaczki z kotlecikiem.

- A to nie, dz. Pa.

Odeszła więc od lady. Była zła na siebie, rodzinę, koleżanki i ogólnie na cały świat. Pomyślała, że jeżeli nie zje natychmiast bigosu, to umrze. I wtedy wpadła na Niego. Miał w ręku bigos. Gdy tylko ją zobaczył, zawstydzony schował szybko bigos do kieszeni i szybko odszedł.

- Poczekaj nieznajomy! - krzykła zrozpaczona, ale on już znikł za zakrętem :(. Postanowiła za nim pobiec. I pobiegła. Biegła i biegła, ale te całe tony bigosu, które wchłonęła dały o sobie znać. Zziajana, spocona i ledwożyjąca poddała się po 2 susach. Była bliska płaczu.

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Witajcie kochani!

Witajcie! Każdy w świecie chciałby znaleźć swoja wymarzoną pracę. My już ja odnalazłyśmy. Nazywamy się Wubzia i Musze i będziemy tu wrzucać nasze pasjonujące opowiadanie o Grażynie i Januszu. Mamy nadzieję, ze przypadnie wam do gustu. Buziaczki!